wtorek, 29 kwietnia 2014

Bądź jak TEN misiu - seans obowiązkowy !


Najpierw zobacz film, a później wróć do czytania.
Uwaga: w prawym dolnym rogu możesz włączyć napisy - 4 ikonka od prawej.



Obejrzane ?
Tak naprawdę wszystko wyjaśnione jest na filmie i później w komentarzu.
Jest takie powiedzenie wśród terapeutów: to, czego nie wyrazisz będzie Tobą rządzić, albo to, czego nie wyrazisz, odciśnie na Tobie piętno.
Mówimy tu o kategoriach zdarzeń, które traktujemy jako szok lub traumę, czyli wszystkie niespodzianki, które funduje nam życie jak i otoczenie. Czasami nazywa się to konfliktem psychicznym lub emocjonalnym. Konfliktem czyli zjawiskiem na skutek którego spotyka nas coś innego, niż oczekujemy. Okupujemy to stresem, który najczęściej zatrzymujemy w ciele. Dlaczego jesteśmy tak brutalni wobec siebie ? boimy się co inni o nas pomyślą albo powiedzą, kto widział "starego chłopa, który trzęsie się jak małe dziecko", znane ? :) osoby nieświadome wokół nas próbują nas za wszelką cenę uspokoić zamiast towarzyszyć w tym procesie i pewnie milion innych pomysłów.

Jeśli nadal nie rozmiesz, co zrobił niedźwiedź, obejrzyj koniecznie film kilka razy. W komentarzu podczas wykładu powiedziane jest pięknie "zwierzęta i ludy pierwotne zachowały zdolność do uwalniania dysocjacji, ale my już ją utraciliśmy". Twoje ciało zna i pamięta każdą historię. Pamięć komórkowa jest niesamowita do tego stopnia, że podzieliła naukowców, którzy stworzyli dwa obozy: 1- zwolenników teorii mówiącej, że pamięć jest tylko w głowie, 2- zwolenników teorii mówiącej, że pamięć zapisywana jest w tkankach ciała. Wiedzą o tym doskonale masażyści i osoby, które kiedykolwiek poddawały się masażowi. Kiedy masażysta naciśnie jakiś punkt (zupełnie nieświadomie) może wywołać nie tylko fale emocji, ale również wspomnień (obrazów) związanych
z tą częścią ciała. Natomiast wszyscy znamy powiedzenie "stary ból", prawda ?

Zatem co zrobić ? jeśli jesteś sam w pokoju i masz odwagę dać pośpiewać swojemu ciału po prostu... 1- skup uwagę na ciele, 2- przypomnij sobie sytuację, która była dla Ciebie stresująca, niekoniecznie z gatunku traumy to może być cokolwiek z gatunku codziennych zdarzeń, które wywołały w Tobie wzburzenie, ale okupiłeś je stresem, 3- pozwół ciału odtworzyć tę sytuację... możesz się trząść, sapać, warczeć, harczeć i mruczeć, płakać i pluć.... pozwól ciału... nie kontroluj, puść. Dosłownie pozwól ciału wytrząsnąć cały stres ze swoich tkanek. Z dużym prawdopodobieństwem po tym jak zakończysz dopadnie Cię zmęczenie, więc i na to pozwól ciału... i zobaczysz jak wiele przestrzeni zrobiło się w ciele. A ile takich sytuacji w sobie jeszcze trzymamy ?

Owocnych przemyśleń.


Jeżeli zainteresowała Cię treść tej wiadomości, zaprenumeruj ten blog i bądź na bieżąco! Wiadomości będą przychodziły na Twoją skrzynkę pocztową :) Jeżeli posiadasz konto na którymś z portali społecznościowych, podziel się tą informacją ze znajomymi :) Poniżej masz odpowiednie wtyczki.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Kilka spraw...

Witam po przerwie :)
Wiem, że dawno nie pisałem, ale zabierałem się do pisania już kilka razy i za każdym razem czuję opór w ciele, poza tym urwała mi się wena, więc jeśli chcesz o czymś przeczytać podpowiedz mi proszę w komentarzu :) odpowiedzi pod hasłem "pisz o czymkolwiek chcesz, bylebyś pisał" (bo takie też dostawałem :) nie będą brane pod uwagę :)

Ale kiedy nie ma mnie tu, to zazwyczaj prowadzę rozmowy w mailach. Zatem...
Gerson nie jest dla każdego.  Nie jest i nie może być dla każdego ze względu na wychładzającą naturę surowej diety lub w większości bazującej na "surowiznie". To jest element o którym się nie mówi, ani nie pisze, zazwyczaj z powodu braku świadomości, a po drugie pewnie dlatego, aby nie odbierać nadziei. Rosjanie mają powiedzienie "gdy człowiek chce życ to i medycyna jest bezsilna" :) w owym przybytku nadziei na Węgrzech krąży powiedzienie "jeśli wiesz, że do wyzdrowienia potrzebny Ci czerwony beret, kupimy Ci czerwony beret" :) Osoby rozpoczynające terapię Gersona od marca mają szczęście można powiedzieć z dwóch powodów: większa dostępność warzyw krajowych po niższych cenach (po zakupy sięgnij do zakładki) oraz dogrzewające organizm słońce. Dlatego jeśli należysz do osób, którym jest wiecznie zimno i nawet latem ubierasz się cieplej niż tzw. większość, przykro mi, ale TG nie jest dla Ciebie. Być może skuteczniejsza będzie dla Ciebie dieta makrobiotyczna, która uwzględnia właśnie ten element w cielesności.

Nie wiem czy wiesz, ale w Chinach latem pije się herbatę zieloną, a zimą wyłącznie białą. Oni mają to w genach. Dlaczego w krajach arabskich pije się herbatę miętową ? właśnie ze względu na wychładzający charakter mięty, poza poprawą trawienia oczywiście. I tak samo jest z herbatami. Zatem, jeśli będąc w Chinach zimą zamówisz zieloną herbatę w restauracji możesz być pewien, że zostaniesz "poczęstowany" również dziwnym spojrzeniem kelnera :) O naturze energetycznej pokarmów wiedziano od dawna, tylko daliśmy sobie wyprać mózgi niestety. Wystarczy posłuchać opowieści naszych babć. Chcąc się rozgrzać jedz potrawy i przyprawy rozgrzewające. Imbir, chili, pieprz (nie tylko ten czarny, ale spróbuj też kajeńskiego "cayenne"). Jeśli przemarzłeś wymocz nogi w gorącej wodzie z dodatkiem imbiru. Imbir dodawaj do kanapek, zup, herbaty...
Hinduscy lekarze ćwiczący się w ayurvedzie, czyli dosłownie "Wiedzy o przebiegu życia" lub "wiedzy o życiu" wiedzą, że człowiek składa się z elementów, które można symbolicznie opisać, co przedstawia poniższy schemat (obraz dzięki Wikipedii):
A jeśli każdy człowiek w swojej istocie jest Inny, ale jednak do siebie podobny... dotarcie do przyczyn, a nie objawów wydaje się być łatwiejsze, a przede wszystkim skuteczniejsze. Medycyna chińska np. mówi, że jeżeli po jedzeniu Ci się odbija to bynajmniej nie jest to oznaka tego, że gospodyni jest dobra, ale tego, że niewłaściwie zbilansowałeś swój posiłek. Wiedza jest ogromna
i rozległa, ale... w trakcie poszukiwań napotkałem na genialną książkę, która w końcu wyjaśnia od poczatku do końca co i jak i po co odnośnie naszego żywienia uwzględniając jego naturę, zasady łączenia, ciepłe, zimne itd Uważam, że to lektura obowiązkowa dla każdego, kto chce wprowadzić zmiany w swoim pożywieniu i poczuć się lepiej. Dla ciekawskich... Ayurveda od 1979 roku jest oficjalnie uznanym systemem medycznym przez WHO, a wiesz kiedy spisano jej prawdiła ? w VII w. p.n.e. Jeśli porównasz teraz ogrom naprawdę wielkiej mądrości, która się z tego systemu wyłania, ktory obejmuje człowieka na poziomie fizycznym, psychicznym i... duchowym, to zobaczysz jak uboga jest nasza medycyna. Szczerze mówiąc jak patrzę na to z boku, to robimy tylko dobre wrażenie. Nie, nie odmawiam zasług odkryciom medycznym, które łamią kolejne schematy, ale są obszary naszej medycyny, które tkwią nadal w średniowieczu :/

Cd...
Jeśli szukasz kompendium tuż po diagnozie dla siebie lub kogoś z rodziny odnośnie tego, dlaczego jednak dieta i psychika jest ważna oraz w ogóle odpowiedzi na pytanie "o co chodzi z tym Nu" to mam dla Ciebie dobrą wiadomość, jest wznowione wydanie słynnego Antyraka. Dr Servana poznałem osobiście podczas jego pobytu w Wa-wie, zaiste niesamowity człowiek, bardzo ciepły i zyczliwy. Chcę Ci powtórzyć po raz kolejny jedno z niewzruszalnych Praw Natury: energia podąża za uwagą. Jeśli zaczniesz swoje myśli kierować w kierunku zdrowia, Twoje ciało również to uczyni. Tu naprawdę chodzi o TWOJĄ ŚWIADOMOŚĆ. Strach jest najczęściej powodowany brakiem Świadomości i Wiedzy. Dlatego na tym blogu powstało Nu rozumiane jako celowe zachowanie organizmu skierowane na jego przetrwanie, a nie unicestwienie siebie. Wiem, trudno to pojąć, ale im bardziej słucham swojego ciała tym coraz bardziej wierzę w jego naprawdę kosmiczną mądrość i widzę jak biologia wyprzedza nasz rozum.

Cd...
W listach od Czytelników wciąż przewija się jedno pytanie "jak jego / ją zmienić, aby chciała...". Odpowiedź: nie da się :) nie możesz nikogo zmienić na siłę, jeśli tego nie chce, nawet jeśli serce Ci krwawi i widzisz, że postępuje wbrew temu, co w tej chwili wypada. Statystycznie najczęściej to panowie są bardziej oporni na zmianę, dlatego mówię, że czasami trzeba pozwolić się zderzyć ze ścianą, aby ktoś otworzył oczy. W krótkim czasie dostałem 3 maile z pytaniami krążacymi wokół tematu "x lat temu zakończyliśmy leczenie.... x lat był spokój, teraz nagle atak i przerzuty i lekarze rozkładają ręce, Panie Grzegorzu pomóż, podpowiedz..." :/ Zazwyczaj moje pytanie w tym momencie brzmi "jak się prowadziliśmy w tym czasie", najczęstsza odpowiedź ? "mama prowadziła normalne życie i jadła wszystko, lekarz powiedział, że może". No i widzisz....
A teraz ciało po raz kolejny ma dość i krzyczy... jak długo chcemy powtarzać te same błędy, aby się czegoś nauczyć ? ile jeszcze osób musi umrzeć, abyśmy jako ludzkość, społeczeństwo przejrzeli na oczy ?

Ciąg dalszy nastąpił...
Gdy przeczytasz historie osób, które dokonały znaczącej poprawy na swojej Drodze do zdrowia, wyłoni się z tego jeden schemat.... ZMIANA !!! Przy okazji, zwróć uwagę, jak często używam słów "zdrowie, zdrowienie" a nie użyłem ani razu "chory, chorować, chorowanie....". Mam nadzieję, że rozumiesz już dlaczego. Wyboru dokonujesz w swojej głowie. Za absolutne minimum na drodze zdrowienia uważam podjęcie pracy nad sobą. Pracę nad sobą definiuję jako świadomie ukierunkowane działania zmierzające do odkrycia intencji, decyzji i emocji, które zaprowadziły Cię przed oblicze onkologa. Słowo "terapia" ma głupie konotacje w naszym społeczeństwie, więc możesz używać "pracy nad sobą". Więc, gdy niedawno napisał do mnie pewien pan z prośbą o radę dla swojej koleżanki, zapytałem czy coś już w tej dziedzinie zrobili... jego odpowiedź była dla mnie nader zaskakując, bo brzmiała "koleżanka jest katoliczką". Powiedziałem mu zatem, że dla mnie bycie praktykującym katolikiem do świadomej pracy nad soba ukierunkowanej na Nu ma się tak jak czytanie Biblii do walki bokserskiej. Na końcu pozostaje niesmak, bo jednego ukrzyżowali, mimo, że chciał dobrze, a drugiemu obili nos. Oczywiście swoją wypowiedź zakończyłem z pominięciem ostatniego zdania. Niestety pan nie był w stanie albo znieść albo zrozumieć tego, co chciałem mu przekazać, więc nawet do diety nie doszliśmy. Aby było jasne: nikomu nie odmawiam prawa do wierzenia w to czy tego kogo wierzy, obojętnie czy piszesz to małą czy wielką literą. To też prowokacja z mojej strony. Wierz ile chcesz, w co chcesz i kogo chcesz, śpij z Biblią i innymi księgami, możesz się nimi obłożyć.... ale gdy przychodzi czas, zakasaj rękawy i idź poszukaj TEJ emocji, która spowodowała, że teraz jako być może pacjent, czytasz tego bloga. Bo niestety kolejna smutna prawda, którą odkrywam o pacjentach jest taka, że bóg i Bóg jest bardzo często kolejną wymówką, aby się sobą nie zajmować. Pomijam aspekt "kary bożej".. bo wiadomo, że jak nie ma na kim psa powiesić to zawsze można na chmurce. Uważam również, że "Bóg tak chciał" można stwierdzić dopiero w momencie, gdy wykorzystałeś wszystkie dostępne Ci metody. Wtedy pozostaje uszanować tę tajemnicę życia - jak ją nazywam. Blisko miesiąc temu chciałem Wam polecić jak dla mnie rewelacyjną metodę pracy nad sobą, której mam sesje za sobą. Ale moja koleżanka terapeutka powiedziała mi tak "nie każdy ma taką łatwość wchodzenia w swoje emocje i uczucia jak Ty, dla kogoś, kto nigdy tego nie robił może byc szokiem to, co tam odkryje, a rak to emocja, której nie widać". W tym momencie przypomniał mi sie list Marzeny, która napisała, że ona też wiedziała CO musi zmienić, aby wyzdrowieć, ale wolała odwracać głowę przez jakiś czas... jeśli czytasz tego bloga już jakiś czas to pamiętasz zapewne posta w którym opisałem swoje wspomnienie z sesji na Węgrzech, gdzie siedząc sam na sam z terapeutką usłyszałem pytanie "dlaczego chciałeś się zabić w ten sposób i co chciałbyś zmienić w swoim życiu, aby wyzdrowieć ?". No cóż... :))) Moja pierwsza odpowiedź była typowo ucieczkowa.... "yyyy, eeeee.... wie pani to nie tak...." tere fere.. a później, gdy pozwoliłem ciału o sobie opowiedzieć... popłynęły łzy i okazało się, że wiem.... bo wiedziałem od zawsze.

Koniec zstepujący...
Zbliżają się wielkimi krokami Święta Wielkiej Mocy... odkrycia której życzę Ci z całego Serca. Ale tak przy okazji... widziałem już dwa kościoły, które miały na szczycie krzyż, którego ramiona "zwisały" będąc skierowane do dołu. Gdy skoncentrowałem się na wymowie tego symbolu ogarnął mnie taki smutek i dół, że czym prędzej się oddaliłem. Później przyszło mi do głowy - nie musisz tego ze mną dzielić to moje refleksje - Jezus odkrył w sobie Moc, którą dzierży Każdy z Nas, bo tak Nam powiedziano, że zostałeś stworzony na obraz i podobieństwo Boga, co dla mnie znaczy, że On i Ty Jesteście Jedno, w swoim dziecku Ojciec zostawił Boską Cząstkę. Później nikt nie zrozumiał jego Przesłania, dopadli go ludzie-kraby i przybili na górze. Ale w tej całej Przemianie była Manifestacja tej Cząstki, która towarzyszyła Jezusowi od początku, więc trzeciego dnia przyszli po niego i zastali tylko głaz. Czemu zatem koncentrujemy się wiecznie i z takim uporem na tym bólu, cierpieniu, smutku i dołujemy jakby to było jakieś wyróżnienie zamiast przykuwać Naszą uwagę do Naszej Siły, Odwagi i Światła w Nas. Bo co ? bo grzech ? Czemu ten krzyż na szczycie budowli nie ma ramion uniesionych do góry przypominając o Chwale ? o tym, że Wiara góry przenosi i że wystarczy, abyś miał wiarę wielkości ziarnka gorczycy i rzekł do góry "góro przyjdź" a zrobiłaby to; że Ty i Ojciec Twój w Niebie jesteście Jedno. A to Nas prowadzi nieuchronnie do pytania... w takim razie co zrobiliśmy z Naszą Wiarą... komu ją oddaliśmy, gdzie zakopaliśmy i po co ? a najważniejsze, jak daleko muszę kopać, aby do niej sięgnąć. Nie potępiaj mnie za to, że mam odwagę dzielić się swoimi przemyśleniami, nie obrażam Cie, myśl co chcesz, wierz w co chcesz, abyś był zdrowy, szczęsliwy i nie krzywdzil.

Życzę Nam zatem Zmartwychwstania Ludzkich Serc.




Jeżeli zainteresowała Cię treść tej wiadomości, zaprenumeruj ten blog i bądź na bieżąco! Wiadomości będą przychodziły na Twoją skrzynkę pocztową :) Jeżeli posiadasz konto na którymś z portali społecznościowych, podziel się tą informacją ze znajomymi :) Poniżej masz odpowiednie wtyczki.