środa, 28 maja 2014

HIT - Znasz angielski ? Kilkadziesiąt Godzin wykładów za bezcen !


UWAGA !! ZBLIŻA SIĘ WIELKIE WYDARZENIE NA SKALĘ ŚWIATOWĄ !

Już Za 2 dni, bo od 31 maja czeka nas 10 dni niesamowitej wiedzy płynącej z ust śmietanki trenerów, coachów i doradców, których nazwiska widziałeś wielokrotnie na księgarskich półkach.
Wśród gwiazd wystąpią m.in. Louis Hay, Greg Bradden, Deepak Chopra, Wayne Dyer, Anita Moorjani, Lynne McTaggart, Karl Dawson !! I będziesz mógł ich zobaczyć oraz posluchać na żywo !!! Kilkadziesiąt lekcji audio do pobrania, a jeśli nie zdążysz dostępne nagrania przez następną dobę + skoroszyty do ściągnięcia. Dosłownie za bezcen, bo tylko 21 zł :) co w tej branży krótko mówiąc po prostu nie zdarza się prawie nigdy :)
Szczyt jest organizowany przez słynne wydawnictwo Louis Hay.

Dlatego jeśli choć trochę znasz angielski, musisz tam być, dlatego zobacz ten link:
http://wyjatkowe-wydarzenie.latwy.pl

Ze względu na Wyjątkowość Tego Wydarzenia w dziedzinie rozwoju osobistego i krótki termin do rozpoczęcia (dowiedziałem się przedwczoraj :/) wykorzystaj proszę swoje możliwości i puść to do znajomych, którzy mogą być zainteresowani, mail, facebook, twitter, gg, skype.... Akurat każdy z ww. autorów porusza bardzo istotne kwestie zarówno z punktu widzenia tematów omawianych na blogu jak i własnego samorozwoju !!!


Dziękuję i do zobaczenia na wykładach :)


Jeżeli zainteresowała Cię treść tej wiadomości, zaprenumeruj ten blog i bądź na bieżąco! Wiadomości będą przychodziły na Twoją skrzynkę pocztową :) Jeżeli posiadasz konto na którymś z portali społecznościowych, podziel się tą informacją ze znajomymi :) Poniżej masz odpowiednie wtyczki.

wtorek, 27 maja 2014

Historia Przebudzenia Magdy - list :))))

Przyznaję, że to co zrobiła Magda zapiera dech w piersiach. A zrobiła to w krótkim czasie. Wykorzystała kryzys, jaki pojawił się w jej życiu i przekuła to w Szansę na Nowe Życie :)) a przecież dokładnie o tym pisałem kilka postów temu.
Nic więcej mówić nie trzeba. Przeczytaj sama. Podpowiem Ci tylko w jej imieniu, bo Magda jest za skromna, żeby sama o tym powiedzieć, że ma już za sobą 2 wykłady na które przyszło kilka pań :)) i wydała na tę okazję przecudowny, bo własnoręcznie składany "Miłosny Przepiśnik" czyli książeczkę z przepisami niekoniecznie dla zakochanych przeplatanymi wierszami:)) Sama słodycz :))

A teraz zapraszam do lektury... skoro Magda mogła, Ty też możesz, bo zawsze mogłaś.
I dopowiem jeszcze słów kilka, co było też (moim zdaniem) impulsem do rozpoczęcia procesu zdrowienia ciała... Magda przestała się identyfikować, utożsamiać z... pacjentami !! Po prostu miała dość i stwierdziła, że to nie jest jej bajka, bo woli napisać własną, którą opatrzy własnym zakończeniem. A jestem pewien, że wiele razy słyszałeś słowa "my pacjenci....", "my chorzy...". A teraz parafrazując słowa Leonardo DC z "Wilka..." "W byciu chorym nie ma nic szlachetnego" !
Więc jeśli do tej pory miałaś w głowie pytania "czy jestem gotowa do zmiany ?" masz podpowiedź "czy masz już dość ? czy jeszcze za mało boli, aby coś z tym zrobić ?". Magda miała dość i zrobiła to :)

Drogi Grzesiu :-)
myślałam, że już nigdy nie zabiorę się do opisania swojej historii. Czułam przed tym dosyć duży opór i w pewnym momencie zadałam sobie samej pytanie skąd on się bierze i otrzymałam natychmiastową odpowiedź.... STRACH..

Odkąd pamiętam cały czas się bałam, już jako mała dziewczynka drżałam ze strachu. W domu tata alkoholik, obecna ale tak naprawdę nieobecna mama, ciągła niepewność, krzyki, przemoc fizyczna, zagubienie emocjonalne, poczucie odrzucenia, brak poczucia własnej wartości, przeogromny strach przed odrzuceniem, zastraszenie.

 I tak funkcjonowałam kilkanaście lat nie wiedząc kim tak naprawdę jestem, nie znając siebie samej, rozpaczliwie przeglądając się co chwilę w cudzych oczach, które miałam nadzieję powiedzą mi, że jestem czegoś warta...że jestem warta i godna miłości..

Jest to dla mnie bardzo intymne, to o czym teraz piszę i łzy same tworzą się w moich oczach, ale pomyślałam, że jak mam opisać swoją historię, to musi ona być szczera i prawdziwa, choć może niekiedy ta szczerość nie będzie łatwa..ani dla mnie, a może i nawet dla Was, to czytających, bo przecież wszyscy tak naprawdę jesteśmy dla siebie lustrami...

Chcę się przedstawić na początek, mam na imię Magdalena. Mam 33 lata i na Grzesia blog trafiłam można by powiedzieć przez przypadek, choć już wiem, że takich nie ma:-) Było to ponad rok temu.
Byłam wtedy na krawędzi rozpaczy spowodowanej bólem fizycznym jaki odczuwałam już prawie każdego dnia.
I pamiętam to jak dziś, że wpisałam w google hasło, soda oczyszczona a rak, bo gdzieś tam coś słyszałam, że taki roztwór pomaga w zwalczaniu nowotworów, i jeden z pierwszych linków jaki pojawił się w przeglądarce był Rak jest uleczalny, blog Grzesia.

Weszłam na stronę, zaczęłam spazmatycznie czytać treść bloga, odnalazłam e-maila do Grzesia i jeszcze tego samego dnia pisałam do niego i szlochałam pisząc wiadomość jak małe dziecko przed ekranem komputera.
Wszystko potoczyło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, jakby ktoś mnie wtedy trzymał za rękę i wykonywał za mnie czynności. Nigdy nie zapomnę tego wieczora.

Chyba jeszcze tego samego wieczora, jak dobrze pamiętam Grzegorz odpisał i poczułam że napisał  do mnie przyjaciel, a nie osoba, której w ogóle nie znam. Wspomniał, że mogę zacząć od zmiany diety i skierował mnie do osób, które znały się na temacie, który mnie wtedy dotyczył, a mianowicie endometrioza.
Jest to choroba kobieca, dotykająca co 10 kobietę w Polsce. Nie chcę opisywać dokładnie co to jest, bo zajęło by mi to kilka stron, gdyż działałam w tym temacie jako wolontariuszka i wiem, że jest to temat rzeka, ale jeśli jakieś Panie,które czytają tego maila chcą się czegoś więcej dowiedzieć na ten temat mogą odwiedzić następującą stronę:

http://pse.aid.pl/
Teraz z perspektywy czasu nie lubię nazywać tego chorobą, tylko stanem, który może się pojawić u każdej kobiety, praktycznie bez względu na wiek pod wpływem różnych czynników. Moim osobistym zdaniem pod wpływem stresu i strachu, braku akceptacji siebie i swojego ciała oraz swojej kobiecości.

Ale chcę Wam opowiedzieć jak to u mnie się zaczęło, jak postępowało i jak zaczęło się zmieniać w kierunku zdrowia.

Cztery lata temu trafiłam do gabinetu ginekolog w Szczecinie. Okazało się, że mam torbiel na jajniku prawym. Miałam 27 lat, byłam zagubiona i przestraszona i kiedy lekarze zaproponowali mi laparoskopię zgodziłam się bez żadnych wątpliwości. Myślałam wtedy, że to jest najlepszy sposób na wyleczenie mnie.
Po laparoskopii okazało się, że zostałam na podstawie badania histopatologicznego zdiagnozowana z endometriozą. Nie wiedziałam wtedy dużo na ten temat. Słyszałam tylko, że mogą się tworzyć zrosty i że mogę mieć problemy, by zajść w ciążę.
Długo dochodziłam do siebie po laparoskopii, bo to była moja pierwsza styczność ze szpitalem, pierwsza narkoza i pierwsza taka ingerencja w organizm, w moje ciało, które jeszcze wtedy nie wiedziałam, że tak naprawdę należy do mnie.

Miałam spokój na kolejne dwa lata. A potem zaczęło się piekło. Nie wiadomo skąd dostałam okropnych bóli, które zaczynały się w prawym jajniku i promieniowały przez całą prawą nogę, aż do stopy.
Na początku te bóle były sporadyczne. Ignorowałam je. Myślałam, że to bóle kręgosłupa, więc zaczęłam chodzić na masaże. Ale pomagały tylko na chwilę. Dawały doraźną ulgę. Bóle stopniowo zaczęły się nasilać.
Ten ból był tak silny, że nie miałam ochoty jeść, ani pić i jak się to potocznie mówi z bólu chodziłam po ścianach. Brałam bardzo dużo środków przeciwbólowych niszcząc swój żołądek i wątrobę, nie mogłam spać po nocach, zwinięta w kłębek bujałam się na podłodze z bólu, licząc, że w końcu ból minie i że zasnę. Zasypiałam nad samym ranem, wycieńczona bólem. Spałam kilka godzin, a potem znów budził mnie ból i tak w kółko. Zaczęłam brać ketonal, bo już nic innego mi nie pomagało na ból jakiego
doświadczałam.

 W rezultacie trafiłam do lekarza i tydzień po wizycie  znów znalazłam się na stole operacyjnym. Miałam pełną operację, pod narkozą. Wycieli mi stany zapalne z jelit, otrzewnej oraz kolejny torbiel jaki urósł wokół prawego jajnika...jakbym się przed czymś broniła...torbiel odrosła w tym samym miejscu..Nie chciałam tej operacji, ale bóle były tak silne, że nie mogłam pracować, miałam depresję i tak naprawdę nie chciało mi się żyć, bo co to za życie, kiedy cały czas czujesz ból.
Dałam się przekonać lekarzowi, że operacja to najlepsze rozwiązanie.
Nie znałam nikogo jeszcze wtedy, kto mógłby powiedzieć mi o tym, że są inne, naturalne rozwiązania, inne sposoby. Chciałam tylko pozbyć się bólu. I rzeczywiście po operacji ból ustąpił. Mogłam spać całe noce i ze snu w końcu wybudzało mnie słońce a nie ból, ale niestety pojawiły się problemy z trawieniem, naprzemienne biegunki i zaparcia, bardzo charakterystyczne dla endometriozy. Zaburzało to mój naturalny rytm życia, chodziłam podirytowana i spięta. Zaczęłam sama ze sobą rozmawiać i zadawać
sobie pytania
, mówiłam :"Przecież po operacji miało być lepiej, miałam wyraźne zapewnienia lekarzy, to dlaczego nie jest lepiej?". W kółko zadawałam sobie to pytanie i nie mogłam na nie znaleźć odpowiedzi. Niestety dwa miesiące po tej operacji wróciły bóle, których się najbardziej bałam, wróciły bóle z przed operacji. Nie mogłam w to uwierzyć! Czułam się jak w jakimś matriksie. Czułam się oszukana i zupełnie straciłam grunt pod nogami. Psychicznie byłam na krawędzi załamania nerwowego.
Ale z tej właśnie rozpaczy zaczęłam szukać pomocy w internecie, zaczęłam czytać o endometriozie, o jej przyczynach, o wpływie emocji na ten stan, na temat diety, etc. Nie chciałam na początku przyjmować tych wiadomości, bo nie chciałam niczego zmieniać w moim życiu, nie chciałam wychodzić z mojej strefy komfortu i przeprowadzać generalnego remontu mojego domu, mam tu na myśli mojego ciała, ale nie tylko.
 Ja wtedy tak myślę, chciałam zetrzeć tylko kurze i udawać, że będzie dobrze.
Ale kiedy mój żołądek nie trawił już środków przeciwbólowych, bo znów zaczęłam brać je codziennie zrozumiałam, że muszę coś zmienić, bo nie dam rady tak dłużej funkcjonować.

I wtedy pojawił się ten maila od Grzesia. Pojawiły się pierwsze łzy, tony łez,ale pojawiło się też światło w tunelu.
Po raz pierwszy od kilku lat. Zaczęłam od zmiany diety, bo wiedziałam, że nad tym mogę zapanować i że w końcu mogę o czymś sama decydować! To było wtedy dla mnie bardzo ważna. Taka mała świadomość, że za coś mogę wziąć ja sama odpowiedzialność.
 Odrzuciłam wtedy całkowicie białko zwierzęce, odstawiłam cukier, przestałam pić kawę, zaczęłam jeść różnego rodzaje kasze, warzywa i trochę owoców i uwierzcie mi po miesiącu takiej diety eliminującej bóle ustały!!!!!!!!!!
Sama nie mogłam w to uwierzyć, ale bólu po prostu nie było!!!!!!

Odrzuciłam wtedy propozycję lekarzy z Łodzi, którzy zaproponowali mi udział w dotowanych badaniach nad skutecznością leku na endometriozę, oczywiście eksperymentalnego leku, czyli sztucznych hormonów, który akurat testowali. Odrzuciłam tą propozycję, bo po raz pierwszy postanowiłam zawalczyć o samą siebie i wziąć odpowiedzialność za moje własne zdrowie i życie. Ciągle chodziłam smutna i nieszczęśliwa i chciałam to zmienić.
 Zrozumiałam nagle, że lekarze nie mogą znać mnie lepiej niż ja sama, dlatego kontynuowałam zdrowe odżywianie i zaczęłam szukać lekarza, który łączy medycynę konwencjonalną z niekonwencjonalną, czyli tak zwaną alternatywną. Jak dla mnie ten termin medycyna alternatywna jest trochę niesprawiedliwy, bo uważam, że taka medycyna istniała od zarania dziejów i można ją inaczej nazwać po prostu medycyną ludową. Więc nie jest to wymysł szamanów czy sekciarzy! Kiedyś ludzi leczyli się w sposób naturalny. Zbierali zioła, robili z nich napary, jedli naturalne pożywienie, żyli w harmonii z otaczająca ich przyrodą. Potrafili żyć w zgodzie z porami roku.

 Powrót do natury i jej darów uważam ze nieodzowny w drodze do zdrowia. Miałam szczęście, bo znalazłam ginekolog z Wrocławia, która leczy kobiety w sposób naturalny i bierze w leczeniu pod uwagę aspekt emocjonalny, który ja pomijałam, nie widząc wcześniej, że może on mieć kluczowe znaczenie w moim wyzdrowieniu!!!!
 Dla zainteresowanych Pań przesyłam linka do strony doktor Preeti Agrawal. Nie jest Polką, pochodzi z Indii, ale biegle mówi po Polsku i ma swój gabinet we Wrocławiu od ponad 20 już lat.

http://www.preetigin.pl/
Zaczęła się moja przygoda, która trwa tak naprawdę do dziś i teraz już wiem, że będzie trwała do końca życia. Przygoda w odkrywaniu kim jestem, jaka jestem, jaka chcę być.
W międzyczasie Grzegorz podał mi namiary na Panią Teresę Piotrowską. Cudowną kobietę, bez której pomocy nie dałabym rady i którą polecam wszystkim, którzy chcą coś w swoim życiu zmienić!
Pamiętam, że kiedy usłyszałam od niej, że powodem mojego chorowania mogą być problemy emocjonalne, które w sobie noszę nie chciałam w to tak naprawdę wierzyć, bo nie chciałam niczego zmieniać!!!

Obwiniałam wszystkich innych za mój stan. Boga, rodziców, znajomych, świat!
To wszyscy inni byli winni. Ja bałam się i nie umiałam wziąć odpowiedzialności za moje zdrowie, moje samopoczucie fizyczne i psychiczne, ale czułam, że nie miałam innego wyjścia, dlatego spróbowałam popracować nad sobą. Pracowałam intensywnie na skype z Panią Teresą przez prawie rok. Wciąż od czasu do czasu się spotykamy na skype, gdy tego potrzebuję lub gdy wracają stare strachy z mojego strychu, czyli podświadomości.
Pani Teresa pokazała mi dzięki naszym rozmowom emocje, które w sobie gdzieś głęboko "zakopałam" i które sprawiały, że cierpiałam zarówno psychicznie jak i fizycznie!

Okazało się, że nie akceptuję siebie, ani swojej kobiecości, że wręcz wstydzę się jej. Ciągłe poczucie winy utrudniające mi życie i realizowanie swoich planów i marzeń dołowało mnie i wpędzało w tak zwane doły.
Zaczął się proces przemiany i nie będę Wam tu mówić, że było łatwo, bo nie było!!! Było trudno.

 Czasami chciałam z tego wszystkiego zrezygnować i wrócić do starych zachowań, do starych schematów, do starego sposobu zachowania. Ale dzięki spotkaniom z Panią Teresą i pracy jaką musiałam wykonać sama zaczęłam dostrzegać, że to co stare już się nie sprawdzało, że przynosiło mi tylko ból, więc próbowałam dalej transformować złe myśli na swój własny temat i inne negatywne emocje, którymi się niepotrzebnie żywiłam.

Po pewnym czasie okazało się, że zaczynam siebie lubić, że zaczynam siebie szanować i dostrzegać, że mam w sobie moc, która sprawia, że mogę zmieniać rzeczy, że mogę zdrowieć! Pamiętam, że to był dla mnie szok!!!
Tak jak wspomniałam Wam na początku maila strach często podejmował za mnie decyzje, ale dzięki tym spotkaniom, które były dla mnie bardzo dużym wsparciem zaczęłam podejmować decyzje, które ze strachu odkładałam na później. W końcu zdecydowałam się poślubić mężczyznę którego kocham:-))))
 Założyć z nim rodzinę i wziąć za nią odpowiedzialność, bez strachu, tylko w zaufaniu, że moja przeszłość nie jest moim przekleństwem, tylko doświadczeniem, dzięki któremu mogę się czegoś nauczyć i coś zmienić.

Odważyłam się w końcu zająć tym co mnie naprawdę fascynuje, czyli zdrowym odżywianiem, gotowaniem i zaczęłam się uczyć jak to jest dbać o samą siebie. Bardzo mnie to fascynuje, bo to jest poznawanie siebie od nowa. Takie robienie czegoś co się naprawdę lubi. Ja wcześniej, przez wiele lat powstrzymywałam się od sprawiania sobie przyjemności, więc takie odkrywanie siebie na nowo w świadomości jest naprawdę fascynujące i uzdrawiające. Wiele nas może jeszcze zaskoczyć. Jest to piękna przygoda. Mam lepsze i gorsze dni, chyba jak każdy z nas.
Czasami wstaję rano i zaczynam wątpić w siebie, ale zaraz staram się przywołać do porządku moją świadomość i przekierować myśli na pozytywne tory. Traktuję to trochę jak ćwiczenie fizyczne:-)

Z perspektywy czasu widzę, że gdyby nie choroba, która pojawiła się w moim życiu, to nie wiedziałabym kim jestem i dokąd idę. Nie umiałabym zrozumieć, ani poczuć, że moje życie należy do mnie, i że ja mogę o nim decydować i mądrze wybierać i że mogę sobie tak naprawdę pomóc!
Zaczęłam intensywny proces przebudzenia, momentami mega trudny, ale nie żałuję ani jednej chwili, bo bóle ustały, od ponad roku nie miałam w ustach ani jednej tabletki przeciwbólowej, ani antybiotyków. Ćwiczę trochę jogę i ćwiczenia ogólno-rozwojowe bo zauważyłam, że są niezbędne w procesie zdrowienia.
Stymuluję mój organizm dobrym jedzeniem, niekoniecznie eko-mega drogim, ale takim, które odżywia mój organizm i daje mu energii do prawidłowej pracy komórek. Nie jestem wegetarianką, ale unikam mięsa. Jeżeli już jem to indyka. Ale jem także ryby. Staram się przygotowywać posiłki z miłością oraz wybierać produkty, które mają prawdziwy kształt i staram się jeść sezonowo, czyli to co tak naprawdę daje nam nasza ziemia!!
Stosuję suplementy, ale wybieram te, które są naturalne. Piję zioła odpowiednie dla mnie. Oczywiście takie rzeczy konsultuję z moją lekarką o której już wcześniej Wam wspomniałam i bez której mój proces zdrowienia nie byłby tak pozytywny.

 Będąc u rodziców na wsi w weekend babcia nazrywała mi świeżą pokrzywę, którą teraz suszy się u mnie w mieszkaniu i czeka na zaparzenie:-) Jest mega zdrowa! :-) Teraz wiem i widzę, ile mogę zrobić sama i że mogę zadbać o siebie sama. Zamiast narzekać (nie to, że mi się to nie zdarza!!:-)))wziąć się do roboty, zrobić przetwory na zimę, zamiast iść do cukierni to samej upiec ciasto z owocami i zaprosić ludzi, w towarzystwie których czuję się dobrze, bo to jest też ważne z kim spędzamy nasz czas wolny. Dużo czytam na temat naturalnych sposobów i widzę, że nie tylko mi pomagają, bo coraz więcej ludzi po nie sięga i według mnie konwencjonalni lekarze będą w przyszłości bezradni wobec chorób cywilizacyjnych, bo według mnie tylko powrót do natury może nas uleczyć na wszystkich możliwych poziomach. Takie jest moje osobiste zdanie, po tym jak sama byłam trybikiem szpitalnej maszyny....

Mam nadzieję, że przebrnęliście przez mój list, ale ostrzegałam Grzesia, że ja nie umiem pisać krótkich e-maili, wyłącznie eseje:-) Cieszę się niezmiernie, że mogłam do Was napisać, bo to jest ważny moment dla mnie.
Dziękuję Wam za uwagę i wszystkich serdecznie pozdrawiam życząc pięknego lata i dużo zdrowia.

Na koniec zostawiłam sobie podziękowania dla Grzesia:-)
Gdyby nie Ty Grzegorz, to nie pisałabym tego maila.
Dziękuję Ci przyjacielu za to, że jesteś, za to że robisz coś wspaniałego i pomagasz tysiącom ludzi.
Za każdym razem kiedy rozmawiam z kimś kto ma problemy ze zdrowiem to powołuję się na Twój blog, bo uważam, że robisz coś cudownego i niech ta dobra nowina idzie dalej świat! Dziękuję Ci Grzesiu! :-) Magda
Prawdziwy wyciskacz łez :)) właśnie... niech ta dobra nowina idzie dalej w świat :)

Coś jeszcze podpowiem... Magda jest freelancerem, więc jeśli ktoś miałby ochotę zorganizować dla niej jakiś mniejszy lub większy wykład na tysiąc osób hehe ,aby zainspirować inne dzielne i silne kobiety, które jeszcze nie wiedzą o swojej Sile, to sądzę, że choć na początku będzie w jej mądrej główce kłębiło się od wątpliwości, w rezultacie będzie gotowa podzielić się swoją jakże prawdziwą historią i ukazać te aspekty zdrowienia o których nie uslyszysz w przychodni. W końcu jak sama powiedziała "wszyscy jesteśmy dla siebie lustrami" :)
I jeszcze odnośnie mojej roli w tym całym procesie. Może CIę to zaskoczyć, ale byłem tylko nazwijmy to zapalnikiem, iskrą, która wywołała proces, który w Magdzie dojrzewał już jakiś czas. Tak naprawdę (jak w przypadku innych osób, którym się udało) zaledwie wskazałem jej Drogę, pokazałem kierunek, a resztę zrobiła sama. Brawo !

Świadomego smacznego :)

Jeżeli zainteresowała Cię treść tej wiadomości, zaprenumeruj ten blog i bądź na bieżąco! Wiadomości będą przychodziły na Twoją skrzynkę pocztową :) Jeżeli posiadasz konto na którymś z portali społecznościowych, podziel się tą informacją ze znajomymi :) Poniżej masz odpowiednie wtyczki.

piątek, 23 maja 2014

My mówimy na to kryzys, a chińczycy ?

W języku chińskim słowo kryzys ma również drugie oblicze / znaczenie. Jest nim Szansa.
Dzięki kryzysowym szansom powstało conajmniej kilkadziesiąt rewolucyjnych pomysłów, choć pamiętam na razie dwa.
Na jednym ze szkoleń usłyszałem, że bagietka, którą znamy dziś wszyscy... powstała przez przypadek na skutek usterki maszyny do wyrabiania form z ciastem. Piekarz przestraszył się, bo wtedy łamać schematów po prostu nie przystało, ale postanowił zaryzykować i okazało się, że jego kryzys zmienił go w zamożnego człowieka.
Inna historia jest nieco bardziej przyziemna, a dotyczy ona... dentysty. Złamał on rękę, co go przybiło, bo w końcu stracił narzędzie pracy. Ale w chwili przebłysku natchnęła go myśl... a czemu nie zatrudnić kogoś, komu on będzie pomagał, uczył i kto będzie pracował w końcu dla niego. Tak powstała sieć przychodni stomatologicznych :)

Za miesiąc minie połowa roku, tak na marginesie Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku :) wszak Nowy Rok trwa cały rok :) jeśli wierzyć oficjalnym statystykom 60.000 osób dowie się lub liczba ta się dopełnia, że ich życie w ciągu następnego roku znacząco się zmieni. Niestety u większości zrodzi się strach napędzany "tym, co dookoła" i to on dokona za nich wyboru. Cel tego bloga jest przede wszystkim jeden: sprawić, abyś podjął decyzję świadomie. Obojętnie co później wybierzesz, butle z chemią, operację czy cokolwiek innego, najważniejsze, że świadomie i bez strachu.

Jeśli znalazłeś się w kryzysie... zobacz czy tuz za rogiem nie czai się jakaś szansa. Na co ? na Zmianę. W sobie, wokół siebie, w swoim całym życiu. Jeśli nadal panicznie boisz się "co o mnie powiedzą..." pocieszę Cię... nic nie powiedzą, zajęci są własną.... a o resztę zadba mózg zwierzęcy.
Być może będziesz musiał skorzystać z innych metod niż dotychczas, wyjść poza schemat, poznać inne osoby... ale pamiętaj co jest Twoim Celem.

A czy chińską filozofię można zastosować również do obecnego tzw. światowego kryzysu ? ależ oczywiście, bo jeśli coś nie działa tak jak należy tzn, że opiera się na błędnych założeniach, które należy poddać rewizji. Wyciągniemy z tego jakieś wnioski ? wątpię, ale po to co jakiś czas dostajemy łomot "z góry" aby się w końcu Obudzić. Jeśli nie Obudzimy sie pierwsi, to Nas Obudzą, ale pobudka może być z użyciem zimnej wody. I znowu zrzędy nazwą to tylko "kolejnym nieszczęściem, które nas spotkało" aby móc spać nadal, a skorzystają nieliczni, którzy nadal w oczach krabów będą "coraz dziwniejsi" i tak historia zatoczy pewnie jeszcze kilka kółek...


Jeżeli zainteresowała Cię treść tej wiadomości, zaprenumeruj ten blog i bądź na bieżąco! Wiadomości będą przychodziły na Twoją skrzynkę pocztową :) Jeżeli posiadasz konto na którymś z portali społecznościowych, podziel się tą informacją ze znajomymi :) Poniżej masz odpowiednie wtyczki.

niedziela, 18 maja 2014

Filmowa niedziela - Placebo, czyli... siła tkwi w Tobie - seans obowiązkowy !

Dziś wyjątkowa gratka dla osób, które gdzieś w głębi czują, że coś z tą wersją rzeczywistości, którą nam serwują dookoła jest nie tak :) i że gdzieś w tym wszystkim jest jakiś haczyk.
Dla osób, które nigdy nie zetknęły się z placebo... dosłownie jest to tabletka z cukru lub innej neutralnej substancji, która podawana jest wybranej grupie pacjentów podczas badania klinicznego celem zbadania wpływu sugestii "bycia leczonym' przy pomocy substancji, która w przyszłości ma być uznana za leczącą. Drugiej grupie natomiast podaje się faktyczny lek po czym porównuje wyniki.

Siła sugestii ma ogromną moc i można tym tak samo zaszkodzić jak i pomóc. Wszystko zależy od... Wiary uzdrawianego w siłę substancji lub słowa lekarza / uzdrowiciela itd A co to jest wiara ? Wikimądrala mówi, że to przeświadczenie o prawdziwości jakiegoś zjawiska, które nigdy nie osiąga wartości 100%, w przeciwnym wypadku stałoby się przekonaniem. Czyli "dając wiarę", że coś pomoże tak naprawdę uruchamiasz potężne siły we własnym umyśle i organizmie, które prowadzą Cię do zdrowia. Ile razy słyszałeś, że ktoś nie wiedział "jak poważnie" jest chory i mógłby żyć jeszcze długo, po czym ktoś "życzliwy" go poinformował i proces chorobowy zaczął postępować ? Co się wtedy stało ? nic wielkiego, po prostu "dał wiarę" prawdziwości słów tej osoby, przyjął to za pewnik, a resztę zrobił mózg. Zobacz film "Nowa Biologia" Liptona na YT, będziesz wiedzial dokładnie dlaczego. Dlatego Świadomość lekarza jak i pacjenta jest bardzo bardzo ważna. Niestety tych pierwszych nie uczy się wcale (dopóki sami się nie Obudzą) jaki wpływ mają ich słowa na dalszy postęp choroby ani tymbardziej leczenia, a pacjenci zakochani w autorytecie lekarskim rzadko zadają sobie trud, aby stwierdzić, że może jest inaczej. W taki sposób jedni i drudzy wypełniają rolę, którą sobie przypisali w błogiej nieświadomości, że "tak być powinno" :/


Pamiętam, gdy Kamila powiedziała kiedyś w biurze "placebo oznacza, że uzdrawiasz sam siebie" po czym grupa osób wybuchnęła gromkim śmiechem, przykre prawda ? ale jeśli będziesz miał odwagę spojrzeć za kurtynę tego zjawiska zobaczysz, że tak naprawdę nic innego nie zaszło. Po prostu... uzdrawiasz sam siebie. No to jeszcze raz: UZDRAWIASZ SAM SIEBIE !! Albo powiem jeszcze inaczej: 
UZDRAWIASZ SAM SIEBIE !!

Inżynierowie z kolei znają bardzo dobrze powiedzenie "Wszyscy mówili, że tego nie da się zrobić... aż przyszedł ktoś... kto tego nie wiedział... i zrobił to" !! :))

W co wierzysz to tworzysz. Co tworzysz, tego doświadczasz. Czego doświadczasz staje się Twoim przekonaniem, że "tak właśnie jest", a Twoje przekonanie staje się Twoim życiem. A później koło się zamyka i tworzysz od nowa na bazie sumy doświadczeń. Co trzeba zrobić ? przerwać łańcuch i zmienić Źródło Informacji.

A teraz przerwa na film :)
https://www.youtube.com/watch?v=Va1g_e2Vbho&feature=youtu.be




Jeżeli zainteresowała Cię treść tej wiadomości, zaprenumeruj ten blog i bądź na bieżąco! Wiadomości będą przychodziły na Twoją skrzynkę pocztową :) Jeżeli posiadasz konto na którymś z portali społecznościowych, podziel się tą informacją ze znajomymi :) Poniżej masz odpowiednie wtyczki.

środa, 14 maja 2014

Magda też poznała sekret


To, skoro się budzimy do Nowego Życia, tym razem świadomie kreowanego, pokażę Ci, co napisała Magda :) Magda w ogóle jest kosmitką :), więc mam nadzieję, że się wyrobi ze swoją historią wkrótce :) Jej reakcja dotyczyła mojej opowieści jak zamówiłem danie z menu Wszechświata, tylko kucharz nie wiedział, że danie dnia ma być w zdrowiu spożywane, więc dał co było wypadkową moich pragnień i potrzeb wtedy :)
Grzesiu, czytałam bloga i kopnęły mnie Twoje dwa ostatnie e-maile. Też jakiś czas temu imaginowałam, że chcę zwolnić, odpocząć, zredagować książkę, którą napisałam i żeby wszyscy i wszystko dali mi spokój, bo miałam wrażenie, że nie nadążam za tempem życia i rzeczywiście... trochę zwolniłam jeżdżąc po lekarzach... i wybijając się z pracy zawodowej, co jeszcze bardziej mnie frustrowało, a poczucie mojej wartości spadało.
Chorując dostałam coś, czego bardzo wtedy pragnęłam UWAGI I ZAINTERESOWANIA INNYCH. Wydawało mi się, że potrzebuję tego jak powietrza. Czuję, że te maile mocno mnie przebudzają, a oczy robią mi się wielkie ze zdziwienia na skutek tego, co odkrywam ! Dziękuję Ci. Przebudzenie może i nie jest łatwym procesem, bo nie raz trzeba to wyryczeć z siebie, ale potem przychodzi taka emocjonalna ulga i jest się znów bliżej Prawdziwego Siebie. Spokojnej nocki :) !
A teraz... po tych 3 opowieściach z tego i poprzednich maili... może wiesz, co dostałeś lub dostałaś w zamian... chorując ? a jeśli korzyści będą przewyższały straty ?


Jeżeli zainteresowała Cię treść tej wiadomości, zaprenumeruj ten blog i bądź na bieżąco! Wiadomości będą przychodziły na Twoją skrzynkę pocztową :) Jeżeli posiadasz konto na którymś z portali społecznościowych, podziel się tą informacją ze znajomymi :) Poniżej masz odpowiednie wtyczki.

poniedziałek, 12 maja 2014

Jak wspomóc realizację "wizji rezultatu" ?


Odp: zadawać umysłowi pytania :)
Umysł właściwie ukierunkowany może być bardzo silnym sprzymierzeńcem, tak jak u większości jest sabotażystą na zlecenie samego posiadacza.

Zadawaj sobie pytania:
- jakbym się czuł, gdybym był/-a już zdrowy /-a ?
- jakby pracowało moje ciało, gdybym był już zdrowy ?
- co zajmowałoby mój umysł, będąc już zdrowym ?
- jakbym żył będąc zdrowym ?
- co bym myślał będąc zdrowym ?
- wyciągając lekcje z poprzednich doświadczeń, jak chciałbym spędzać wolny czas ?
- co sprawiałoby mi największą radość, gdybym wyzdrowiał ?

I to samo możesz zastosować do każdej innej dziedziny życia. Sukces w biznesie, zdawanie egzaminów, marzenia o nowym mieszkaniu....

Po co te pytania ? z jednej strony odwracasz uwagę umysłu od problemu, a kierujesz ją w stronę rozwiązania. Uwaga to nic innego jak Twoja energia, a energia to budulec. Słowa "czuć, myśleć, widzieć, chcieć" powinny wygenerować w Tobie właściwy impuls dla danego bodźca. Gdy pytasz siebie o czucie... powinieneś poczuć itd
Ale możesz pójść też dalej... np. jakimi ludźmi chciałbym się otaczać będąc zdrowym ?
Z drugiej strony osadzasz umysł w Nowej Rzeczywistości, do której przecież dążysz i której chcesz. Niestety nikt nam nie powiedział "jak ją sobie zrobić". Wiemy już, że olej z czarnuszki jest super, jeśli chodzi o pomoc w produkcji limfocytów, ale z tymi realiami to nas podstawówka wykiwała równo :) To część przepisu.
Po trzecie: jeśli dobrze wykonasz to ćwiczenie i wczujesz się w Nową Rolę wygenerujesz Uczucie, które poruszy nowe pola rezonansowe i tym szybciej przywoła, choćby na skutek Wdzięczności... Rzeczywistość, któej pragniesz :) Pamiętam, gdy pewien Nauczyciel na wykładzie został zapytany przez ucznia "jak stać się wolnym człowiekiem", ten mu odpowiedział "graj... zostań aktorem i graj wolnego człowieka tak długo, aż całkowicie stopisz się z rolą i staniesz się naprawdę wolny". A co robią mistrzowie aktorzy ? wczuwają się... i tak mi coś mówi, że znowu chodzi o Serce i uczucia :)

Nie wiem czy wiesz, że Serce generuje pole magnetyczne... 5000 (czyt. pięć tysięcy) razy silniejsze niż mózg !!! A tak to wygląda:

zdjęcie ze strony Instytutu HeartMath (heartmath.org)- jedynej takiej organizacji badawczej na świecie
A jeśli poczujesz Wdzięczność jakbyś już tam był to uruchomisz wibracje tej Nowej Rzeczywistości i szybciej ją przyciągniesz :) a to jest właśnie element modlitwy, której uczył Jezus "módlcie się tak, jakbyście to o co prosicie już było Wam dane" :) dlatego w Biblii i innych świętych księgach jest tyle mowy o Sercu, aby mieć Czyste Serce, Otwarte Serce, Nieskażone Serce etc A co przedstawia obraz, który objawił się siostrze Faustynie jeśli nie Jezusa z... otwartym Sercem ?? :) teraz ma to sens, co ? :) no nie wspomnę już jego słów "że i większe cuda ode mnie czynić będziecie" ? Kahuni - strażnicy polinezyjskiej wiedzy potrafili na oczach świadków materializować nowe kości i dokonywać cudownych uzdrowień. Poza tym, że mówili, iż trzeba posiąść odpowiednią ilość energii własnej, aby zasilić nową wizję (czyli wizję pożądanego rezultatu) to należy... oczyścić Serce, aby żadna "zatruta strzała" go nie skaziła. Więc jeśli z głowy mówisz "daj", a w Sercu masz "i tak nie będzie" to zgadnij co dostaniesz w odpowiedzi ? więc jeśli z głowy mówisz "daj zdrowie" a w Sercu leci "a przecież mi tak dobrze, mam tyle korzyści" to cóż... może trzeba się przyjrzeć uczciwie sobie.

Przy okazji, jeśli znasz angielski lub nie drażni Cie język translatora zobacz stronę Instytutu HeartMath.org - jest tam więcej takich niesamowitych treści ukazujących prawdziwą Wielkość Człowieka w ujęciu Nauki. To ciekawe komu zależy, abyś nadal żył w nieświadomości...

Owocnych przemyśleń :)


Jeżeli zainteresowała Cię treść tej wiadomości, zaprenumeruj ten blog i bądź na bieżąco! Wiadomości będą przychodziły na Twoją skrzynkę pocztową :) Jeżeli posiadasz konto na którymś z portali społecznościowych, podziel się tą informacją ze znajomymi :) Poniżej masz odpowiednie wtyczki.

wtorek, 6 maja 2014

Poznaj swoją siłę !

Eksperyment powinien trwać min. 21 dni.
Spróbuj, co Ci zaszkodzi :) i koniecznie wyślij zdjecie :)

https://www.youtube.com/watch?v=sRCfXgVvbkM




Jeżeli zainteresowała Cię treść tej wiadomości, zaprenumeruj ten blog i bądź na bieżąco! Wiadomości będą przychodziły na Twoją skrzynkę pocztową :) Jeżeli posiadasz konto na którymś z portali społecznościowych, podziel się tą informacją ze znajomymi :) Poniżej masz odpowiednie wtyczki.

poniedziałek, 5 maja 2014

Bądź jednym z tych dziewięciu !


W historii II wojny światowej zapisanych zostało wiele przykładów tego w jaki sposób siła umysłu generowała... zdolność przetrwania. Dziś przytoczę dwie.
Stephen Covey - dziś ceniony mówca oraz światowy autorytet w dziedzinie przywództwa był jeńcem obozu. Podczas, gdy dookoła widział zniewolenie i cierpienie wiedział, że jednej rzeczy nie mogą mu odebrać... jego marzeń. Tak więc prowadził obozowe życie, ale jego myśli były daleko ponad to, co działo się dookoła. Jeden z nawyków skutecznego działania, których uczył na warsztatach było m.in. zaczynaj z wizją końca. Jeśli nie wiesz, gdzie chcesz dojść to nigdy tam nie dojdziesz - tak mawiają chińczycy. Najlepsi menadżerowie świata mają.... Wizję. Wizję końca projektu. Pisałem o tym w poście "Quo vadis pacjencie". Nie bez powodu pisałem o Mapie Marzeń. Moja historia nie wyglądała inaczej. Leżąc na szpitalnym łózku wiedziałem, że to tylko na chwilę, myślami i marzeniami byłem gdzieś indziej, poza szpitalnymi murami. Pamiętam, gdy obudziłem się pewnego ranka.. za oknem świeciło piękne jesienne, ale wciąż ciepłe słońce. Z okna 6. piętra widziałem goniących ludzi i.... choć to brzmi dziwnie poczułem się wdzięczny, że ja już tak nie muszę. Nie muszę, bo warunki na to nie pozwalały, oraz nie musiałem, bo wtedy już wiedziałem co jest ważniejsze. I usiadłem rozradowany na łóżku. Po chwili kolega mnie zapytał "a co Ci tak wesoło ? stało się coś ?", odpowiedziałem "Tak, bo niedługo wychodzę" i na mojej twarzy pojawił się "banan" :). Jego zamurowało, bo wyjście po zakończonej kuracji miało się odbyć za.... 7 miesięcy. Ale to nie miało znaczenia. Ja wyszedłem, a ich losy potoczyły się różnie, być może właśnie dlatego, że nie wiedzieli o tym, czego Ty dowiadujesz się czytając ten blog.

Nie potrafię umiejscowić kolejnej opowieści w czasie, ale jedna z bitew morskich rozegranych między amerykanami i japończykami zakończyła się dotkliwą klęską tych pierwszych. Historia opowiada, że na wodzie starało się utrzymać kilkadziesiąt osób z zatopionego okrętu. Każdy starał się jak mógł, aby przeżyć, ale wychłodzenie, brak żywności i temperatura kolejno eliminowały poszczególne osoby. Wśród owych marynarzy był pewien major, który rozkazał żołnierzom swojej jednostki opowiadać na rozkaz... co zrobią po powrocie do domu z najdrobniejszymi detalami, jakie byli w stanie sobie wyobrazić. W tamtym szczególnym, gdy wpadł mu do głowy ten pomysł zostało ich dziewięciu. Czynność tę powtarzal co jakiś czas, aby pobudzić w nich wolę walki. Z ocalałego statku uratowano 14 osób... w tym 9 tych, którzy wraz z majorem potrafili myśleć inaczej.

Dzisiejsza nauka udowodniła już, że układ odpornościowy osoby, która o siebie walczy, która widzi CEL dla którego warto jednak żyć działa sprawniej niż osób, które takiego Celu nie mają. "Zaczynaj z wizją końca" - pamiętasz ?

Czytasz dzisiaj tego bloga, bo w momencie, gdy wielu się poddało, ja byłem na tyle bezczelny, że jeszcze zachciało mi się marzyć :) Wiary nie miałem, w tym temacie wciąż jestem jak bobo :) ale miałem ufność, że skoro znalazłem się tam, to musi istnieć jakiś nadprzyrodzony cel tej podróży... to znaczy, że coś zaniedbałem, czegoś nie uszanowałem, coś zatrzymałem... kolejne miesiące tylko potwierdzały te słowa. Ale udało się. Dlatego bądź bezczelny wobec całego społeczeństwa i świata i miej odwagę marzyć !! I pamiętaj, niektórym tak się spodobało być krabem, że gotowi są oddać za to swoje szczypce, aby udowodnić, że to oni mają rację. Więc tym im pokaż, że się mylą :)

A teraz przykłady dwa... od czytelników w jaki sposób wykreowali sobie... Przebudzenie :)
Zgadzam się z tobą Grzesiu w 100%, moja sytuacja była prawie identyczna,
ciężka wyczerpująca, stresują praca przez ostanie lata i nieustanne marzenie by się to zmieniło, bym mogła posiedzieć w domu, popracować w ogródku(uwielbiam) i proszę spęłniło się.
Od 1,5 roku roku siedzę w domu, teraz przechodzę na rentę... ale jakim kosztem?
Też nie pomyślałam aby być zdrową.
 I jeszcze to...
Tak ja tez się śmieje, że u mnie było podobnie. Chciałam schudnąć, mieć trochę więcej kasy i więcej luzu.
I tak schudłam, kasy również więcej dzięki ZUS i luz w szpitalu, w pracy... bo kto choremu zwróci uwagę :) Zapomniałam dodać słowo o zdrowiu...
Ewa
Teraz rozumiesz o czym mówię ?

Odbierz jutro wieczorem pocztę, nie tylko zobaczysz, ale będziesz miał okazje PRZEKONAĆ się, jak Twoje myśli wpłyną na materię !


Jeżeli zainteresowała Cię treść tej wiadomości, zaprenumeruj ten blog i bądź na bieżąco! Wiadomości będą przychodziły na Twoją skrzynkę pocztową :) Jeżeli posiadasz konto na którymś z portali społecznościowych, podziel się tą informacją ze znajomymi :) Poniżej masz odpowiednie wtyczki.

niedziela, 4 maja 2014

Uważaj, czego sobie życzysz !!

Po małym zastoju w kreatywności, wygląda na to, że głowa wraca na swoje miejsce, bo znowu czuję przypływ... spływają po prostu do mojej głowy, co jest bardzo budujące. Zresztą tak napisałem swoją książkę... spisałem jej treść niemalże z zamkniętymi oczami z wewnętrznego ekranu wyobraźni. Z historii muzyki wiem już, że niektorzy twórcy robili dokładnie w ten sam sposób. Czytałem też gdzieś, że w NLP istnieje taki stan umysłu, który generuje podobne treści, nazywają go chyba "up-time". Na poziomie mózgu stan taki cechuje się falami gamma. A najciekawsze jest to, że przełącznik masz w sobie :) Nie pamiętam nazwiska, ale wiem, że jeden z malarzy miał swój ulubiony strój. Jego rytuałem - zanim przystąpił do malowania - było ubranie się i zrobienie rundy dookoła domu. Po czym wchodził i zaczął malować. Każdy z Nas ma w sobie takie przełączniki, trzeba je tylko odnaleźć albo... stworzyć :)

Dzisiejszy wpis jest wstępem do tego, aby po raz kolejny uświadomić Ci... jaką realną Moc mają Twoje myśli na otaczający Ciebie świat. Zarówno w skali mikro jak i makro. Nie bez powodu mówi się, że moc modlitwy jest zwielokrotniona w momencie, gdy modli się jednocześnie wiele osób, tak ? tak. A jeśli dołożyć do tego Wiarę w to, co się mówi ? po prostu cuda :) przytaczając kolejne cytaty z Biblii zapomniałem o jednym, chyba ważniejszym niż "ziarno gorczycy". Nie czuję się biblistą, ale niektóre treści zapadają w pamięć. Pamiętam, że jest taki fragment w którym pewna kobieta podeszła do Jezusa chcąc go prosić o uzdrowienie swojego ojca albo męża. Dotknęła rąbka jego czerwonej szaty, po czym on odwrócił się do niej i rzekł "Idź do domu, Twoja wiara go uzdrowiła" !!! Czy rozumiesz co Tam się stało ? Uzdrowienie jej męża czy ojca zaszło DZIĘKI NIEJ... nie powiedział niczego w stylu "machnąłem różdźką i już", ale "TWOJA WIARA GO UZDROWIŁA" :) dla mnie to oznacza, że 100% uzdrowienia dokonało się... dzięki jej Wierze. A On ? był tylko i aż katalizatorem, dzięki któremu proces ten mógł zajść. Co zaszło w niej ? połączyła swoją intencje "niech będzie zdrowy" z żarliwym pragnieniem (nie jęczeniem), które wypływało z jej Serca i przyjeła to za fakt JUŻ dokonany... skoro była w jego obecności. Wszak "módlcie się tak, jakbyście to, o co się modlicie już było Wam dane" !! To ciekawe, ilu o tym pamięta :) A dlaczego ? po prostu lub "po prostu"... gdy prosisz... skupiasz się na braku... na tym, że czegoś nie-masz, a gdy dziękujesz jakbyś już miał... dostajesz. Ale do tego potrzeba... ufności, że dostaniesz... i wiary, że już tak się stało. A to domena umysłu :) aaaaa żeby nad nim "zapanować"... potrzeba czego ? Świa-do-mo-ści :) a ta bierze się z pracy nad sobą lub Wiedzy.

A teraz o tym...co miało być na poczatku, tylko się rozpędziłem z pisaniem jak zwykle :))
Pamiętam, że w kolejnym roku pracy miałem marzenie... "mieć dużo wolnego czasu, aby nadrabiać zaległości filmowe, stałe wpływy na konto i mieć czas na realizacje swoich pasji i marzeń", proste ? :) 2 lata później leżałem w szpitalu... więc miałem mnóóóóóstwo wolnego czasu, stałe wpływy na konto zapewniał mi ZUS i mogłem oglądać filmów ile tylko chciałem, realizowałem również swoje pasje, bo dwie z nich mogłem realizować ze szpitalnego łózka... ahaaa... rozumiesz, co zaszło ? w tym całym procesie snucia marzeń... zapomniałem dodać, aby Wszystko to odbyło się w Zdrowiu !! Czy moje pragnienia / marzenia zostały zrealizowane ? w 101%, czy byłem odrobinę bardziej szczęśliwy dzięki temu ? ani trochę, choć tamta sytuacja do dziś ma swoje plusy. Więc do kogo mogłem mieć pretensje, że kelner nie przyniosl mi tego, co chciałem, choć zamówiłem ? :)

Zatem czy Jesteś Świadomy tego, czego sobie życzysz i czego pragniesz ?

Jeżeli zainteresowała Cię treść tej wiadomości, zaprenumeruj ten blog i bądź na bieżąco! Wiadomości będą przychodziły na Twoją skrzynkę pocztową :) Jeżeli posiadasz konto na którymś z portali społecznościowych, podziel się tą informacją ze znajomymi :) Poniżej masz odpowiednie wtyczki.

piątek, 2 maja 2014

Uzdrawianie przez Świadomość - seans obowiązkowy !


Dziś film, który jest następstwem filmu z miśkiem.
Skoro wiemy już dlaczego, wiemy też jak, to pora dowiedzieć się jaką rolę odgrywamy w procesie zdrowienia my sami :) Dzięki temu poznasz też o co chodzi z tą nieświadomością biologiczną o której pisałem i dlaczego wszystkie sytuacje tłumaczymy przez pryzmat biologi.
Niestety nie znalazłem jeszcze cz.2, więc może ktoś pomoże.

Linka zwykła: http://youtu.be/vIYl9H-xXUM




Jeżeli zainteresowała Cię treść tej wiadomości, zaprenumeruj ten blog i bądź na bieżąco! Wiadomości będą przychodziły na Twoją skrzynkę pocztową :) Jeżeli posiadasz konto na którymś z portali społecznościowych, podziel się tą informacją ze znajomymi :) Poniżej masz odpowiednie wtyczki.